Ładowanie strony

Meksykańskie Taxco – to nie tylko perła architektury kolonialnej.

Niewielkie Taxco del Alarcon leży w górzystym stanie Guerrero, zaledwie kilka godzin jazdy z miasta Meksyk. Pięknie położone na zboczu góry, pełne kolonialnego uroku, raz do roku staje się sceną bardzo ciekawych tradycji, sięgających XVI wieku.

To początkowo górnicze miasteczko, zostało założone przez hiszpańskich konkwistadorów, niedługo po tym jak pokonali potężne państwo Azteków. Skusiły ich informacje o rzekomych pokładach cyny, którą potrzebowali do produkcji armat. Po podboju tych ziem, z żalem stwierdzili, że informacje te nie były prawdziwe. Jednak wielkie było ich zdziwienie i radość, kiedy okazało się, że to miejsce obfituje w inny, cenny kruszec –  srebro. W 1531 r. powstała tu pierwsza w całej Ameryce Północnej kopalnia.

Po pewnym czasie, kiedy wydawało się, że cenne złoża zostały już w większości wyeksploatowane, przybył tutaj z Hiszpanii, zaledwie kilkunastoletni Jose de la Borda. Jak mówi legenda, jechał konno, kiedy nagle koń się potknął i uderzył kopytem w skałę. Skała pękła i oczom zdumionego jeźdźca ukazała się żyła srebra. Tak ponoć zaczęła się wielka kariera tego młodzieńca, który w krótkim czasie dorobił się ogromnej fortuny i kilku kopalń srebra. A że był człowiekiem bardzo pobożnym i zwykł mawiać: „Bóg daje Bordzie, Borda daje bogu”, postanowił ufundować dziękczynny kościół.

Pomimo ogromnej fortuny jaką zgromadził, plany budowy świątyni były tak ambitne, że w trakcie niecałych 7 lat, trzy razy stawał na krawędzi bankructwa. Za każdym razem jednak jakaś nieznana siła powodowała, że w jego kopalniach odkrywano kolejne pokłady srebra i w końcu, w 1758 r. udało się ukończyć przepiękny kościół pod wezwaniem Świętej Pryski i Świętego Sebastiana. Wspaniała fasada i imponujące barokowe, drewniane wnętrza pokryte złotem, robią do dziś ogromne wrażenie. Całości dopełniają liczne obrazy jednego z największych, ówczesnych meksykańskich malarzy Miguela Cabrery.

Jose de la Borda (fot. Piotr Orechwo)

Po śmierci dobrodzieja Bordy, miasteczko znowu popadło w cichą stagnację. Aż do lat trzydziestych XX wieku, kiedy przybył do Taxco architekt i wizjoner, Amerykanin William Spratling. Zauroczony kulturą i sztuką meksykańską Spartling wpadł na doskonały pomysł. Postanowił połączyć modne wówczas wzornictwo stylu art-deco z obecnymi na miejscu wzorami prekolumbijskimi. Efekt tego połączenia przeszedł jego najśmielsze oczekiwania. Udało mu się stworzyć wspaniałą srebrną biżuterię, która od tego czasu stała się wizytówką miasta.

Rzemieślnicy, którzy początkowo pracowali dla Spratlinga otworzyli swoje własne zakłady, gdzie zaczęto wyrabiać doskonałą srebrną biżuterię. Dość powiedzieć, ze dziś  Taxco nazywa się „Srebrnym Miastem”, a coroczne międzynarodowe konkursy wyrobów ze srebra, najczęściej wygrywają miejscowi artyści.

Ale Taxco to nie tylko srebrna biżuteria. Zachwyca swoim malowniczym położeniem na zboczach otaczających je gór. Kolonialna zabudowa współgra z nowo powstającymi domami, gdyż architekt miejski czuwa nad tym, aby stare miasto stanowiło jednolitą całość architektoniczną. I tak spacerując po tym czarującym miasteczku poza zapierającymi dech w piersiach widokami, możemy zachwycać się pomarańczowymi dachówkami, kamiennymi lub bielonymi ścianami domów, żeliwnymi balkonami, ozdobnymi kratami okien i bujnie kwitnącymi bugenwillami, plumeriami i jakarandami! Istna feeria barw!

Meksyk, Taxco, widok na centrum wraz z kościołem św. Pryski i Sebastiana (fot. Piotr Orechwo)

Całości tego atrakcyjnego wizerunku dopełnia fakt, że na miejscu możemy skosztować bardzo smacznej lokalnej kuchni, w której prym wiodą tak egzotyczne potrawy jak na przykład „jagnięcina z ziemnego dołu” lub sosy wyrabiane z lokalnej odmiany… pluskwiaków – tzw. „jumiles”. A niektórzy smakosze cenią sobie te żyjątka na żywo…

Poprzednia aktualność: