Sentymentalna podróż na Kubę.
Niewiele już pozostało na świecie miejsc, do których wycieczka oznacza podroż w czasie. Kuba cały czas pozostaje takim wehikułem czasu.
W wielu miejscach czas zatrzymał się tam w 1959 roku, kiedy zwyciężyła rewolucja prowadzona przez -wydawałoby się niezniszczalnego -Fidela Castro i człowieka legendę – Ernesto „Che” Guevarę.
Hawana, kiedyś najbogatsze miasto w Ameryce Łacińskiej, z jednej strony zachwyca odnowionym centrum, z drugiej powoduje szczególną, bo znaną z naszych realiów, zadumę nad niszczycielską działalnością wdrażanego na siłę socjalizmu. Wystarczy skręcić trochę w bok z utartych turystycznych szlaków, aby być wdzięcznym za rok 1989 i obalenie komunizmu w Polsce.
Na jednej uliczce Hawany więcej jest imponujących swą architekturą budynków niż w niejednym mieście w Polsce. Niestety większa część tych budynków jest w stanie ruiny i cud chyba tylko powoduje, że jeszcze stoją.
Niesamowitym kontrastem dla ruiny budynków jest monumentalny spokój i wyważona radość ducha Kubańczyków. Mimo, że muszą się wznosić na szczyty „kombinowania”, aby powiązać koniec z końcem, niewiele potrzebują, żeby się uśmiechnąć i radośnie na siebie spojrzeć: leniwa rozmowa ze spotkanym sąsiadem, wylegiwanie się w słońcu na nadmorskim Malecon, wieczór spędzony w rytmach salsy.
Doskonałym miejscem na przeniesienie się w inny świat, bez zrujnowanych cudów architektury, świat rządzący się swoimi prawami, jest jednodniowa wycieczka do objętej patronatem UNESCO Doliny Tytoniowej Viňales. Zachwycający widok rozpościera się z punktu widokowego „Jasmines”, a smaczku całej wycieczce dodaje bardzo ciekawa i pouczającą wizyta w miejscowej fabryce cygar.
Wiele jest takich miejsc na Kubie, które sprawiają wrażenie, że wręcz można „dotknąć historii”, że historia, która zaczęła się w 1959 roku, cały czas nieprzerwanie trwa. Jednym z takich miejsc jest Zatoka Świń, miejsce nieudanego lądowania kubańskich partyzantów z USA. Jej lazur wody i gorący piasek, są niemym, a zarazem bardziej wyrazistym świadkiem historii, niż niejeden pomnik.
Wyidealizowany obraz Che Guevary, umacniany przez przypominającą pieśni Jacka Kaczmarskiego melodię, towarzyszy całemu pobytowi na Kubie. Wrażenie jego obecności potęguje się w Santa Clara, gdzie znajduje się jego mauzoleum i muzeum.
Od pełnej romantyzmu, ale nierzadko bardzo bolesnej historii, można się oddalić w trakcie rejsu po Jeziorze Skarbów. Po drugiej stronie jeziora, znajduje się sielankowa reprodukcja wioski rdzennych mieszkańców tych okolic- Indian Taino. Dodatkową atrakcją tego miejsca jest farma krokodyli i żółwi, mająca na celu ochronę tych zwierząt.
Kolejnym magicznym miejscem jest niewielkie, ale za to przepiękne miasteczko Trynidad. Spacer po uliczkach tego miasta, wizyta w Muzeum Romantycznym, muzealne samochody leniwie stojące w cieniu niewysokich, krytych czerwoną dachówką domów, znowu powodują wrażenie, że znaleźliśmy się w skansenie. Tym dziwniejszym, że pełnym „aktorów” odgrywających przed nami swoje codzienne życie.
Po kilku niesamowitych, pełnych refleksji dniach, nadchodzi czas na ucieczkę od wszystkiego i pełen relaks na jednej z najładniejszych plaż Karaibow – Varadero. Lazurowa woda, drobny, przepięknie żółty piasek, hamaki, owiewane przynoszącym ulgę w upalne dni wiatrem, chłodzące drinki „mojito”, rejs na katamaranie, delfiny, powodują, że kilka dni w Varadero jest doskonałym zakończeniem obfitującej w liczne wrażenia wizyty w Meksyku i na Kubie.
Wesołego Alleluja!
Meksykańskie Taxco – to nie tylko perła architektury kolonialnej.